Jak przystało na zestaw ekskluzywny, pudełko jest sporych rozmiarów, jego dokładne wymiary to: 58 x 48 centymetrów, szerokość wynosi 8.5 centymetra.
Oczywiście, jak w przypadku każdego pudełka, najważniejsza jest szata graficzna przedniej ścianki. Powinna być estetyczna, ładnie skomponowana, przedstawiać wyraźnie całą zawartość oraz zachęcać do zakupu potencjalnego klienta. Pamiętacie jak rozpływałem się w zachwytach nad pudełkami z serii Pharaoh’s Quest i Pirates of the Caribbean? Z tego co już widzę, nie inaczej będzie w przypadku Monster Fighters, po prostu graficy odwalili kawał świetnej roboty.
Większość wydawanych obecnie serii posiada loga będące jednocześnie pełną nazwą serii (o ile pamiętacie, kiedyś to nie było regułą, że chociaż przypomnę serię Adventurers, były wersje z nazwą i bez, ale głównym motywem loga był Johnny Thunder). Seria Monster Fighters podpada pod tę zasadę, otrzymujemy więc stylizowany napis tożsamy z nazwą serii.
Dwa wyrazy tworzące logo przygotowano w nieco odmienny sposób, a jedyną ich wspólną cecha jest widoczne „sfazowanie” liter. Słówko „Monster” wygląda jakby było utworzone z gęstej mgły, idealnie przez to nawiązuje do samych potworów, tym bardziej, że z liter unoszą się „dymki”, a napis zakończono makabryczną ręką. Słówko „fighters” jest bardziej uproszczone, wygląda jakby litery wykonano z marmuru lub granitu, przez co nasuwa się nawiązanie do twardych i odważnych łowców potworów. Jednym słowem, logo idealnie odwzorowuje dwie przeciwstawne frakcje obecne w serii.
Zadbano także o odpowiednie tło, chmara nietoperzy „wylatujących” z księżyca wygląda bardzo ładnie i nadaje odpowiedni klimat.
Ale oczywiście najważniejsza na pudełku jest prezentacja samego zestawu, a w tym przypadku, ten element został zrealizowany wprost perfekcyjnie. Zdjęcie z poziomu podłoża idealnie uwypukla wszystkie cechy i szczegóły domku, do tego sprawia, że budowla wywiera autentycznie monumentalne wrażenie. Jedyną uwagę, którą można zarzucić wizerunkowi całości, to umieszczenie ludzików, na tle bogatego w szczegóły domku nieco giną, a na pierwszy plan wysuwają się tylko dwa latające duchy.
Graficzne tło dla konstrukcji także jest dopracowane, chociaż składa się główne z ciemnych plam kolorów i delikatnych przejść. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a te dobrano perfekcyjnie. Kawałek cmentarza, dziwny unoszący się zielonkawy dym, wreszcie księżyc, stanowiący niby część loga, jednak perfekcyjnie komponujący się z całością. Co do dymu, przy jednym z okien można zauważyć jak przybiera kształt chudej ręki, wrażenie jest iście demoniczne. I nieco mylne, gdyż na początku sądziłem, że w zestawie znajdę naklejkę z taką ręka, niestety dymki są tylko twórczością grafika, a jednocześnie udowadniają, jak TLG musi ostrożnie podchodzić do różnych „upiększaczy”, by nie wprowadzić konsumentów w błąd a przez to narazić się na pretensje.
Ostatnimi elementami na które warto zwrócić uwagę, to pole przedstawiające wszystkie ludziki czyli mieszkańców nawiedzonego domu oraz standardowe informacje, czyli numer, wiek i liczba części.
Tylną ściankę pudełka także zagospodarowano bardzo dobrze, w centrum znalazło się zdjęcie przedstawiające otwarty domek i ukazujące mnogość wyposażenia które w nim znajdziemy. Cześć elementów i ludzików ustawiono poza domkiem, dzięki czemu są lepiej wyeksponowane. Resztę miejsca poświęcono na szereg zdjęć ukazujących szczegóły konstrukcji, informację o świecących (fosforyzujących) duszkach, o tyle dziwną, że niepełną, wszak oprócz duszków świecą też główki Państwa Wampirów, oraz nieco za duży stylizowany rysunek przedstawiający starcie potworów z łowcami.
Na bocznych ściankach znalazło się miejsce na parę malutkich zdjęć, figurkę zaprezentowaną w skali jeden do jeden, nazwę zestawu w paru różnych językach oraz obowiązkowe i znane już pewnie każdemu ostrzeżenia i informacje.
Reasumując, pudełko to mały majstersztyk, świetne zdjęcie, kompozycja, układ graficzny. Sprawia naprawdę przyjemne wrażenie i wprost zachęca by dorwać się do jego zawartości.